Może na początku wspomnę o tym, że dopadł mnie ostatnio kompletny niedoczas. Sesja, zbliżająca się obrona i intensywne, końcowe już przygotowania do ślubu pochłaniają większość mojego dnia. Dlatego dziś postanowiłam napisać o produkcie, który dobrze znam i przetestowałam go już na prawo i lewo. Mowa o preparacie podkładowym wyrównującym płytkę paznokcia firmy Inglot. Natknęłam się na niego, kiedy desperacko szukałam sposobu na zamaskowanie malutkich wgłębień na paznokciach spowodowanych niczym innym jak również łuszczycą. Moja Pani dermatolog stwierdziła, że jesteśmy kobietami i wiadomo, czasem po prostu mamy potrzebę pomalowania pazurków, mimo, że są one dalekie od ideału ;) I powiem szczerze, że jedynym produktem, który sobie radzi z moimi paznokciami jest właśnie to małe cudeńko od Inglota.
I cóż mogę powiedzieć, w najgorszych czasach moje paznokcie wymagały nałożenia dwóch warstw preparatu. Jednak otrzymywany efekt za każdym razem przechodził moje najśmielsze oczekiwania i paznokcie, które bywały obrazem nędzy i rozpaczy potrafiły wyglądać idealnie. W dodatku Ridge Filler od Inglota znacząco nie przedłuża naszego manicure bo schnie na prawdę błyskawicznie. Po pomalowaniu nim paznokci nie musimy obawiać się, że nasza płytka zżółknie od ciemnego lakieru. Wydaje mi się, że dzięki niemu kolor trzyma się na paznokciach dłużej. Bardzo łatwo się nim maluje, właściwie można robić to niemalże po omacku, zdarzało mi się nakładać go nawet w samochodzie (oczywiście jadąc jako pasażer) i również nie sprawiło mi to większych kłopotów. Paznokcie nim pomalowane uzyskują kolor delikatnego beżu a pod światło można dostrzec, że zawiera on malutkie, błękitne drobinki. Całkiem nieźle sprawdza się też jako samodzielny lakier, jednak wtedy musimy wykonywać manicure ciut częściej niż gdy nałożymy go pod tylko spód. Warto też wspomnieć, że preparat nawet w najmniejszym stopniu nie pogorszył stanu moich paznokci.
Osobiście go uwielbiam :) Uratował moją samoocenę, która skutecznie obniżała się podczas kolejnych rzutów paskudnego choróbska. Dzięki niemu mogłam pokazać się ludziom i powiem szczerze, że jest to chyba mój ulubiony produkt firmy Inglot, nawet cienie zostają w tyle ;) Całe szczęście, że paznokcie wyglądają dziś o niebo lepiej ;)
Nie mam ale po Twojej recenzji jestem zaciekawiona tym preparatem :).
OdpowiedzUsuńJa zniszczyłam sobie trochę płytkę paznokci u kciuków przez namiętne przyklejanie kiedyś sztucznych paznokci :D (wiesz, w sklepie za 5 zł, albo takie nawet za 10 zł z lepszym klejem). Miałam fioła na ich punkcie w podstawówce.
A teraz mam wgłębienia na kciukach, ale jakoś z nimi żyję :D.
Ostatnio wzięłam się trochę bardziej za pielęgnację moich paznokci i przede wszystkim nie żałuję im olejku. Używam takiego z Marizy i jestem bardzo zadowolona, zarówno efektem, jaki daje na paznokciach jak i na skórkach :).
Ten preparat chętnie wypróbuję skoro tak zachwalasz.
Nie wiem jak sprawdziłby się u Ciebie, ja mam do zamaskowania takie dziurki jak po nakłuwaniu szpilką ;) wygląda to trochę jak naparstek :P w każdym razie po nałożeniu dwóch warstw lakier prezentuje się pięknie, jak na zdrowej płytce ;) ja uzywałam do ich pielęgnacji regenerum i olejków alterra i też znacznie im to pomogło ;)
UsuńCiekawy produkt:)
OdpowiedzUsuńDla osób z nierówną płytką bardzo dobry :) Miałam okazję używać podobnego produktu essence i również był bardzo fajny ale niestety go wycofali :(
UsuńJa mam teraz niezłe paznokcie po tym manicure japońskim;) choć na jednym paznokciu mam lekkie wgniecenie;) Chyba nie miałam tego typu produktu jeszcze.
OdpowiedzUsuńMiałam na niego ochotę ale obawiałam się, że taki manicure może pogorszyć stan moich paznokci :( Staram się nie fundować im żadnego polerowania bo kiedyś powodowało to u mnie duży dyskomfort.
UsuńNie wszystko wszystkim służy także niewiadomo jakby zadziałało u Ciebie niestety;/
UsuńWłaśnie dlatego jak jest lepiej to boję się eksperymentów ;)
UsuńMyślę, że może mi się przydać :) Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jeśli masz problem z nierównościami to warto wypróbować go na sobie :)
UsuńJa w ogóle jestem dużą fanką Inglota, nigdy się na nim nie zawiodłam, czy to na lakierach czy odżywkach. Lakiery mogą stać i stać i nic się z nimi nie dzieje, niestety nawet słynne Essie po roku padło, do tego piękne kolory, idealny pędzelek, dla mnie same plusy:)
OdpowiedzUsuńMoje lakiery Inglota też mam już bardzo długo :) A tego cuda posiadam już trzecią butelkę i używam go za każdym razem więc nie wiem jak długo byłby zdatny do użycia gdyby stał w szafce :)
UsuńPodziwiam Cię z tym malowaniem paznokci w trakcie jazdy samochodem :) Fajnie, że Ci się tak dobrze sprawdza.
OdpowiedzUsuńAkurat tym preparatem maluje się bardzo łatwo i może robić za cały manicure ;) Na malowanie jakimkolwiek lakierem bym się nie porwała :)
UsuńMiałam podobny produkt z China Glaze, ale przypuszczam że ten jest znacznie tańsze.
OdpowiedzUsuńIle kosztuje?
Chyba 21 albo 22zł :)
UsuńNo to zdecydowanie tańszy. Dzięki za info!
UsuńProszę bardzo :)
UsuńKiedyś miałam taki wypełniacz z Manhattanu i też był całkiem fajny. Jak będę kupowała następny skuszę się na ten:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJa za lakierami z Inglota nigdy nie przepadałam, ale tego produktu akurat nie miałam. Skoro jest taki dobry, to może się skuszę, bo też nie jestem zadowolona ze stanu moich paznokci...
OdpowiedzUsuńMoje dziurki maskuje bez zarzutu :)
UsuńSkoro się tak dobrze sprawdza, to jest to coś dla mnie ! Chętnie się w niego zaopatrzę !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rzetelne-recenzje.blogspot.pl
Jeśli masz problem podobny do mojego to polecam spróbować :)
UsuńZachęciłaś mnie do zakupu :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSwietna recenzja, wyczerpałas temat uważam na tyle, że az mnie wyrywa by mięc ten preparat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję :) Mam nadzieję, że również będziesz zadowolona ;)
UsuńNie wiedziałam że Inglot ma takie produkty - widziałam jedynie lakiery :PP
OdpowiedzUsuńU mnie wszystkie te specyfiki stoją obok lakierów :)
UsuńUwielbiam cały asortyment Inglota :) Żaden chyba kosmetyk mnie nie zawiódł, szczerze powiedziawszy nie wiedziałam, że mają taki preparat w ofercie, no więc teraz wysepko Inglotowa bój się, bo ZNÓW nadciągam :)
OdpowiedzUsuńJa też chyba jeszcze na żadnym kosmetyku inglota się nie przejechałam :) bardzo je lubię :)
UsuńDobrze wiedzieć o tym preparacie.
OdpowiedzUsuńWarto się nim zainteresować :)
UsuńNie mam takich problemów jak Ty, ale to świetnie, że tak bardzo Ci pomógł :)
OdpowiedzUsuńPomógł to może nie do końca ale schował niepożądane ;)
UsuńSuper, że tak jesteś z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że na niego trafiłam ;)
Usuń