Zauważyłam, że dawno nie było u mnie nic o kosmetykach kolorowych. Jak pewnie dobrze wiecie (zwłaszcza te z Was, które czytają Black Liner już jakiś czas), mój makijaż twarzy od lat opiera się głównie na azjatyckich kremach BB (i te europejskie to absolutnie nie to samo, naprawdę!!!). W związku z tym, że niedobitki podkładów już niemal całkowicie spoczęły na dnie szuflady, chciałabym opisać Wam specyfik jednej z moich ulubionych marek - Skinfood Platinum Grape Cell Essential BB Cream nr1. Bardzo lubię pielęgnację tej firmy (między innymi tutaj jest na to dowód), pokochałam Skinfood Red Bean BB Cream, a teraz przyszła pora, by powiedzieć, jak sprawdził się winogronowy kolega "fasolki". Producent obiecuje, że znajdziemy w nim platynę i ekstrakt z winogron, pomagające uelastycznić, ujędrnić, odżywić i nawilżyć skórę twarzy. Krem posiada również wysoki filtr (SPF45 PA+++), przez co działa też przeciwzmarszczkowo. Czy jednak okazał się dobry? Zapraszam do czytania!
Ten krem BB marki Skinfood, wyróżnia naprawdę śliczne opakowanie. Całość przychodzi do nas zafoliowana i umieszczona w eleganckim kartoniku z grubej tektury (swoją drogą tak mi się on spodobał, że mój krem do dziś w nim stoi ;)). W pudełeczku znajduje się estetyczne opakowanie w kształcie walca, do którego przymocowana jest blaszka z logo i nazwą kosmetyku (a całość trochę przywodzi na myśl markę Skin79). Zawiera ono 45g kosmetyku, ważnego przez bodajże rok od pierwszego użycia. Pompka działa na szczęście bez zarzutu, i powiem szczerze, że całość zrobiła na mnie naprawdę świetne wrażenie.
Zapach kremu, to połączenie nut kwiatowo-owocowych. W każdym razie - mimo nazwy, nie pachnie on winogronami. Konsystencja z kolei jest gładka, niezbyt gęsta i dobrze rozprowadza się na twarzy, jednak gdy nałożymy go na skórę zbyt dużo - specyfik potrafi zacząć się mazać. Znalazłam jednak na to sposób i wklepuję go Beauty Blenderem, wtedy jest zdecydowanie łatwiejszy w obsłudze ;) Na całą twarz nakładam około pompki kremu BB, w niektórych miejscach tylko jedną, a w innych - tych najbardziej newralgicznych - dwie cieniutkie warstwy.
Jeśli chodzi o kolor, to jest on bardzo jasny (jednak jaśnieje tak dopiero chwilę po nałożeniu), i w sumie byłby w sam raz dla mnie, gdyby nie jeden, malutki problemik, który idealnie oddaje scenka rodzajowa z zeszłej soboty. Siedzę sobie przy stole i pochłaniam w ilościach hurtowych uwielbianą przeze mnie struclę makową z lokalnej piekarni. Na przeciwko mnie siedzi moja jakże szczera do bólu mama i popija kawę. W pewnym momencie czuję, że od dłuższej chwili bardzo intensywnie mi się przygląda. W końcu więc podnoszę wzrok a moja rodzicielka na to: "Inga, czym Ty się dziś wypaprałaś, że jesteś taka żółta?!". Tak więc w skrócie - krem BB ma ciepłe tony, które nieszczególnie mi pasują, ale jeśli szukacie kosmetyku w typowo żółtej tonacji, to może warto bliżej mu się przyjrzeć...?
Wykończenie jakie krem nam gwarantuje, to lekki glow, który bardzo lubią Azjatki (I ja! I ja! ;)). Jednak mimo tego, że jestem fanką tego typu wyglądu, po prostu muszę ten BB cream "zagruntować" jakimś pudrem, Dlaczego? Ano dlatego, że w przeciwnym razie mój telefon, ubrania, słuchawki, dłonie i wszystko, czym tylko dotknę do twarzy, będzie żółtobeżowe (raz zauważyłam plamy z tego kremu na karoserii samochodu :P). No i dlatego, że lubi zbierać się w zmarszczkach pod oczami również... Jednak dla mnie największą jego wadą jest fakt, że znika on bardzo szybko w okolicy nosa (a ja bardzo często nos wycieram, bo jak już wspominałam, wiecznie mam katar). Tak więc mimo tego, że na reszcie twarzy krem trwa, i trwa - pod nosem muszę dokładać go w ciągu dnia co najmniej raz. Na szczęście kosmetyk kryje całkiem dobrze, jedna warstwa w zupełności wystarczy, a w sytuacji naprawdę kryzysowej, dwie całkowicie załatwiają sprawę. A teraz, Moje Drogie, przyszła pora na "mistrzyni selfie" w akcji, czyli pokazanie jak owy krem BB prezentuje się na twarzy:
Jeśli chodzi o kwestie nawilżenia i odżywiania, to oczywiście nie liczyłam na to, że krem autentycznie będzie to robił - wszak to jednak tylko kosmetyk kolorowy. Muszę jednak przyznać, że nie wysusza on twarzy jak niektóre moje podkłady, i nie podkreśla żadnych skórek oraz nierówności, przez co moja często odwodniona twarz wygląda świeżo i naprawdę promiennie. Jeszcze na sam koniec - cena: w Polsce BB kosztuje około 90zł, z kolei zamawiając na Ebay, czyli prosto z Korei, zapłacimy mniej - więcej 65zł. Podsumowując: Nie jest to zły krem BB, jednak z całą stanowczością mogę stwierdzić, że znam lepsze. Finalnie udało mi się też trochę odciągnąć uwagę od bardzo żółtego (dla mnie, bo dla Dziewczyn z ciepłą karnacją mógłby być może nawet zbyt chłodny) tonu, poświęcając więcej czasu i wysiłku na dobre roztarcie go w okolicy żuchwy. Zdecydowanie dla mnie nie jest to ideał, więc postaram się go zużyć i więcej już do siebie nie wrócimy, mimo że krem ma naprawdę świetną szatę graficzną (a ja jestem wielką sroczką).
Znacie może ten kosmetyk? Miałyście okazję go używać? Jak spisał się u Was? A może wzbudziłam Wasze zainteresowanie, mimo iż do ideału trochę temu kosmetykowi brakuje? Dajcie znać! :)
Wykończenie jakie krem nam gwarantuje, to lekki glow, który bardzo lubią Azjatki (I ja! I ja! ;)). Jednak mimo tego, że jestem fanką tego typu wyglądu, po prostu muszę ten BB cream "zagruntować" jakimś pudrem, Dlaczego? Ano dlatego, że w przeciwnym razie mój telefon, ubrania, słuchawki, dłonie i wszystko, czym tylko dotknę do twarzy, będzie żółtobeżowe (raz zauważyłam plamy z tego kremu na karoserii samochodu :P). No i dlatego, że lubi zbierać się w zmarszczkach pod oczami również... Jednak dla mnie największą jego wadą jest fakt, że znika on bardzo szybko w okolicy nosa (a ja bardzo często nos wycieram, bo jak już wspominałam, wiecznie mam katar). Tak więc mimo tego, że na reszcie twarzy krem trwa, i trwa - pod nosem muszę dokładać go w ciągu dnia co najmniej raz. Na szczęście kosmetyk kryje całkiem dobrze, jedna warstwa w zupełności wystarczy, a w sytuacji naprawdę kryzysowej, dwie całkowicie załatwiają sprawę. A teraz, Moje Drogie, przyszła pora na "mistrzyni selfie" w akcji, czyli pokazanie jak owy krem BB prezentuje się na twarzy:
Jeśli chodzi o kwestie nawilżenia i odżywiania, to oczywiście nie liczyłam na to, że krem autentycznie będzie to robił - wszak to jednak tylko kosmetyk kolorowy. Muszę jednak przyznać, że nie wysusza on twarzy jak niektóre moje podkłady, i nie podkreśla żadnych skórek oraz nierówności, przez co moja często odwodniona twarz wygląda świeżo i naprawdę promiennie. Jeszcze na sam koniec - cena: w Polsce BB kosztuje około 90zł, z kolei zamawiając na Ebay, czyli prosto z Korei, zapłacimy mniej - więcej 65zł. Podsumowując: Nie jest to zły krem BB, jednak z całą stanowczością mogę stwierdzić, że znam lepsze. Finalnie udało mi się też trochę odciągnąć uwagę od bardzo żółtego (dla mnie, bo dla Dziewczyn z ciepłą karnacją mógłby być może nawet zbyt chłodny) tonu, poświęcając więcej czasu i wysiłku na dobre roztarcie go w okolicy żuchwy. Zdecydowanie dla mnie nie jest to ideał, więc postaram się go zużyć i więcej już do siebie nie wrócimy, mimo że krem ma naprawdę świetną szatę graficzną (a ja jestem wielką sroczką).
Znacie może ten kosmetyk? Miałyście okazję go używać? Jak spisał się u Was? A może wzbudziłam Wasze zainteresowanie, mimo iż do ideału trochę temu kosmetykowi brakuje? Dajcie znać! :)
Zapraszam Was serdecznie również na konkurs! :)
Na początku myślałam, że opakowanie to puszka:) Ale jest ładne, byłoby mi szkoda wyrzucić po zużyciu;) Jak gdzieś uda mi się dorwać próbkę to go przetestuję, bo u mnie z kolei wiele kremów/podkładów robi się szara albo różowa - te żółtawe tony mogłyby być w sam raz :)
OdpowiedzUsuńNieee, taki ładniusi karonik ;) i też go chyba nie wyrzucę :D zobacz, może akurat ta żółć będzie Ci odpowiadała :)
Usuńmiałam tylko próbkę i wiem, że na jej podstawie nie powinno się nić pisać, ale jakoś mnie nie zachęciła, bo też znam lepsze kremy bb :) no a po Twojej recenzji tylko się w tym przekonaniu upewniłam :)
OdpowiedzUsuńNie jest to BB najwyższych lotów, ale bubel też nie ;) w sam raz na raz, o! :)
UsuńOpakowanie jest śliczne! Sama kiedyś się nad nim zastanawiałam a jeśli kolor jest żółty to dla mnie ekstra! Może kiedyś się na niego skuszę :) znam ten ból gdy po rozmowie telefonicznej mój ekran jest umazany od podkładu hihi ;p
OdpowiedzUsuńPS Ale Ty masz śliczne oczy! *.*
Dla mnie bardzo żółty, wręcz trochę dziwnie wygląda jeśli nałożę go za dużo, albo źle go rozetrę... Może akurat Tobie będzie pasował, jeśli tak :) Dziękuję Ci ślicznie ;*
UsuńOpakowanie ma naprawdę ładne :) takie do postawienia na widoku :) i kolor całkiem niezły...
OdpowiedzUsuńI właśnie ja na to opakowanie "poleciałam" :D Wewnętrzna sroka tym razem postawiła na swoim ;)
UsuńMiałam kilka lat temu próbkę, nie uwiodl mnie. W ogóle ja chyba nie przepadam za produktami tej akurat marki... a azjatycki glow uwielbiam, ale fakt, lubi on niestety zostawać np na telefonie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Ja lubię zwłaszcza ich pielęgnację, ale też każdy ma prawo do innego zdania i ma inne potrzeby, więc to normalne :) Może sprzedasz jakichś swoich azjatyckich ulubieńców? ;) Dla mnie ten akurat krem BB był bardzo przeciętny ;)
UsuńSamo opakowanie jest już zachęcające :)
OdpowiedzUsuńA to prawda :D I między innymi ze względu na nie ten BB kupiłam :P
UsuńAleż masz piękną cerę:) Ja to mam taki problem, że skóra na szyi jest żółta i ciepła, a na twarzy niestety bardziej zimna i muszę nieźle kombinować. Na razie zakochałam się w różowym Skin79, ale ten który pokazałaś rzeczywiście posiada piękne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńAleż masz piękną cerę:) Ja to mam taki problem, że skóra na szyi jest żółta i ciepła, a na twarzy niestety bardziej zimna i muszę nieźle kombinować. Na razie zakochałam się w różowym Skin79, ale ten który pokazałaś rzeczywiście posiada piękne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńA to fakt, niełatwe zadanie ;) A różowy Skin79 to chyba mój ulubieniec... Muszę sobie go chyba zakupić, właśnie w tamtym tygodniu mi się skończył :(
UsuńPierwszy raz go widzę. Ja obecnie jestem zakochana w BB Skin79, wersja Gold. Dopiero zaczęłam używać i mam nadzieję, że szybko mi się nie skończy :D. Po Twojej recenzji mam niezbyt wielką ochotę wypróbować ten produkt :D. Cudna cera! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNo nie jest to zbyt znany produkt... Ja Gold też lubię, ale ogólnie chyba wolę Hot Pink :) Bardzo Ci dziękuję za komplement :*
UsuńSamo opakowanie juz mnie kupuje :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też kupiło :D
UsuńKomentarz Twojej Mamy szczerze mnie rozbawił :) I muszę powiedzieć, że podziałał na wyobraźnię. Jednak wolałabym coś w bardziej neutrelanym odcieniu :)
OdpowiedzUsuńOch, moja mama to mistrz ciętej riposty ;) :P
UsuńMnie coś te koreańskie produkty niestety zapychają :P Ale kiedyś na pewno zrobię kolejne podejście ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Ale fakt, zawsze wieczorem poświęcam sporo czasu na demakijaż, zmywam je micele, olejkiem i żelem do mycia twarzy :)
UsuńWstyd się przyznać ale jeszcze nie korzystałam z azjatyckich kremów BB. Chociaż czytałam o nich wiele dobrego. Wiem, że to duży błąd.. :-)
OdpowiedzUsuńMoże nie wstyd, ani błąd, ale warto zobaczyć co one mają do zaoferowania :)
UsuńJaka piękna mordeczka :) Ja jakoś nie mogę przekonać się do kremów BB i CC. Jakoś mi z nimi nie po drodze niezależnie jakiego pochodzenia by były.. Wolę tradycyjne podkłady. Na chwilę obecną mam swój ulubiony :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja z kolei wolę BB, ale wiadomo - dla każdego coś miłego ;) Także rozumiem :)
UsuńNie miałam go, ale to raczej nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem:D Mimo żółtych tonów jest bardzo jasny więc chyba nie znalazłby u mnie zastosowania. Ale... mama wymiata!:D
OdpowiedzUsuńNo nie :D U Ciebie pewnie nawet nr2 nie zdałby egzaminu ;) Ach, moja mama zawsze jak coś skomentuje, to ręce opadają, zwłaszcza ostatnio :P
UsuńJestem fanka azjatyckich BB ale tego nie miałam.
OdpowiedzUsuńTo taki przeciętniak, ale jednak w nietypowym, żółtym odcieniu ;) Za to opakowanie ma śliczniutkie *.*
UsuńMatko jedyna, jak laleczka wyglądasz <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Zwłaszcza, że to zdjęcie do najszczęśliwszych nie należy :D
UsuńNie miałam tego produktu, a Twoja recenzja mocno mnie kusi do jego zakupu :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)Reaguje na każdą obserwację :)
vademecumpiekna.blogspot.com
Ja w większości też ;) Ale już się obserwujemy nawzajem :D
UsuńNie kusi mnie ten kremik :)
OdpowiedzUsuńNa azjatyckim rynku można znaleźć dużo lepsze :)
Usuńjak ja bym chciała mieć taką cerę!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;* choć wiesz, ideałów nie ma, moja też ma swoje kaprysy ;)
UsuńRzeczywiście ma cudowny żółty odcień, chcę go! :D A nie orientujesz się może czy jest ciemniejszy/ jaśniejszy od kremu BB Skin79 w wersji Orange?? Bo tamten testowałam i też bardzo mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńNiestety skin79 robi bb tylko w jednym odcieniu :( mnie też orange odpowiadał pod względem właściwości, ale też był za żółty...
UsuńSzkoda, że ograniczają się do jednego odcienia, bo ich kremy naprawdę mają świetne właściwości. Znajdziesz coś dla siebie idealnego pod względem działania, a tu kolor nie taki i trzeba obejść się smakiem :/ Ja właśnie takich żółtych zawsze szukam, a jak na złość trudno znaleźć coś dobrego w tej tonacji. Stacjonarnie to już prawie niemożliwe ;)
UsuńNo niestety :( Rozumiem Cię za to bardzo dobrze, ja często też mam problemy z tonacją i też stacjonarnie nic nie mogę sensownego kupić...
UsuńHot pink ma bardzo ładny odcień. Chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńWow, opakowanie wygląda świetnie! A kolor też mi się podoba - takie ciepłe tony są idealne na lato :D
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Jak dla mnie masz idealną skórę :)
OdpowiedzUsuńOj, ma ona swoje za uszami ;) Przede wszystkim dokuczają mi rozszerzone naczynia w okolicy nosa, ale to na szczęście dobrze znika pod podkładami ;)
UsuńSzkoda, że zbiera się w zmarszczkach pod oczami, bo właśnie w tej okolicy znajduje się mój największy problem :(
OdpowiedzUsuńSkin Food to jaka srodzina ze Skin 79 bo łudząco podobnie wyglądają ;) Piękny efekt, i łądne rzęsy ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ;*
UsuńNarobiłaś mi na niego ochoty. Żółte tony w moim przypadku jak najbardziej by się sprawdziły. Używam kremu BB Skin79 i już chyba do europejskich nie wrócę :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też już do podkładów nie wrócę, w wielkich bólach zużywam nawet to, co mam ;)
UsuńJak ładnie wygląda na buźce :) Szkoda tylko, że się zbiera w załamaniach :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam azjatyckich kosmetyków i od jakiegoś czasu często myślę o zakupie jakiegoś azjatyckiego kremu BB. Szczerze powiem, że ten przyciąga mnie najbardziej opakowaniem:)
OdpowiedzUsuńTestowałam już próbki kilku kremów BB i to nie dla mnie, dlatego będę się trzymać kurczowo podkładów;). Na Twojej skórze prezentuje się naprawdę ładnie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wspominasz również o wadach kosmetyków, dlatego m.in. lubię do Ciebie zaglądać:).
Dziękuję, bardzo mi miło, że tak jest! To dla mnie duży komplement :*
UsuńFajna buteleczka, aż ciężko uwierzyć, że to krem BB. Z tego co widzę, to kolor nie dla mnie. Dobrze, że nie wysusza, ale mimo wszystko pewnie nie wypróbuje go.
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdzają się żółte tony, ale nie wiem czy nie byłby zbyt jasny ;)
OdpowiedzUsuńW razie czego jest jeszcze drugi, ciemniejszy odcień ;)
UsuńMuszę sobie jakieś próbki zamówić. Ostatnio w ogóle mam duży problem z dobraniem podkładu, kremu, bo skóra na twarzy i na szyi ma inny odcień :/ Twarz mam sporo ciemniejszą niż szyję, a w ogóle się nie opalałam od ponad 1,5 roku :/
UsuńAle piękne opakowanie, uwielbiam jak każdy szczegół jest tak dopracowany :)
OdpowiedzUsuńMam krem do twarzy z tej serii i jego mogę szczerze polecić. Świetnie nawilża i wygładza skórę. Polecam
OdpowiedzUsuńOch, coś czuję, że będzie mój :D
UsuńŚliczne opakowanie ma, lubie takie ozdobne kosmetyki, które ładnie zdobią wnętrze i nas ;)Nie znam go, póki co u mnie ślimakowy bb i gold od skin79 rządzi, nareszcie mam pełnowymiarowe opakowania.
OdpowiedzUsuńZe skin79 pochodzi chyba mój ulubiony BB ;) są świetne :)
UsuńPodoba mi się jego odcień nie jest za zimny i nie za ciepły :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie przepiękne, zdecydowanie przyciąga wzrok :) Może u mnie ten kremik by się sprawdził pod względem koloru, ale pod względem wykończenia już chyba mniej.
OdpowiedzUsuńJa tam w tyle jestem jeśli chodzi o podkłady, rzadko po nie sięgam , za to lubię o nich czytać ;)
OdpowiedzUsuńHehe, to ciekawe podejście :)
UsuńZ tymi kolorami podkładów i korektorów zawsze jest największy problem. Podziwiam ludzi, którzy kompletnie nie przywiązują wagi do tonacji podkładów. W sumie to w żadną stronę nie można przesadzić, bo po prostu wygląda się śmiesznie. Pamiętam, jak kupiłam sobie bardzo żółty korektor i po każdym "wystąpieniu" w nim miałam wrażenie, że ludzie patrzą na mnie jak na ciężko chorą :D Szkoda, że nie ma takiej ogromnej paki próbek azjatyckich BB do kupenia. Jakże byłoby prościej ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda ;) o odpowiedni dobór tonacji trzeba dbać tak samo jak o wybór koloru i poziomu jasności :)
UsuńHehehe faktycznie bardzo skiniarsko wygląda :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca się sprawdził, a - tu przyznaję Ci rację - szatę graficzną ma niezwykłą, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu kosmetyków ;) Więc na pewno nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMój blog - Klik. Zapraszam! ;)
Prześliczne opakowanie! Skoro kolor żółty, to powinien mi pasować, bo akurat moja skóra jest ekstremalnie ciepła. Ja teraz czekam na zamówiony BB od SkinFood Peach Sake, ciekawe, czy mi się sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńAkurat tego nigdy nie miałam, ale mam nadzieję, że się nie zawiedziesz! :)
UsuńPomimo, że opakowanie bardzo mi się podoba to jednak te żółte tony mogłyby wyglądać niezbyt dobrze na mojej cerze. Z 3 swatchy które pokazałaś najbardziej podoba mi się Skin79 Hot Pink :)
OdpowiedzUsuńCzyli mój ulubiony ;)
UsuńKrem jak to krem;)- ja nie próbowałam jeszcze azjatyckich kosmetyków jak na razie:) Mnie urzekła Twoja pomadka i śliczne usta:) Jaka to szmineczka taka ładna, przyznaj się proszę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ;* a pomadka to golden rose sheer shine stylo lipstick nr 04 ;)
UsuńJa muszę sobie wreszcie kupić BB z Skin79 ;) jestem bardzo ciekawa tych azjatyckich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJa niestety od dłuższego czasu szukam czegoś o neutralnych tonach, bardziej w kierunku zimnych odcieni, gdyż mam chłodną tonację, więc to nie jest propozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuńChociaż na Twojej twarzy prezentuję się bardzo ładnie, masz bardzo zadbaną cerę. Podziwiam i zazdroszczę :>
Marki Skin Food jeszcze nie próbowałam, ale mam ogromną ochotę, tym bardziej, że marka Skin79 wywarła na mnie duże wrażenie. Nie wiem, czy zdecyduję się akurat na tego, przez te żółte tony i ścieranie się z nosa - też cały czas smarkam :P Ale na pewno wypróbuję fasolki :)
OdpowiedzUsuńSo in love with your blog! You've got such a fresh style and it really is a pleasure to read it!
OdpowiedzUsuńWould you like to follow each other on GFC? If yes just let me know once done and I'll be right back!
xoxo
Patricia http://patriciacori.blogspot.ch
Rzeczywiście bardzo fajne opakowanie :) takie nietypowe :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
Amazing post, dear! :) Do you want to follow each other? If yes, please follow me with GFC and Google, instagram, write a comment
OdpowiedzUsuńand I follow you back :)
With love.
Diana.
http://www.mirandabeautyworld.com/
Ciekawa jestem czy bym się z nim polubiła, dla mnie akurat ciepłe, żółte tony są idealne :)
OdpowiedzUsuńMa cudne opakowanie :) Co raz bardziej mnie intryguje ta marka :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie świetne. Jednak kompletnie nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuń