Z natury moje rzęsy są raczej średniej długości i posiadają tylko lekki skręt. Jedyne, na co nie mogę narzekać to ich ilość ;) Już wcześniej wydawało mi się, że porównując do kobiet z rodziny mam ich sporo, a finalnie potwierdziła to stylistka rzęs podczas przedłużania. I faktycznie leżałam na fotelu dłużej niż kuzynki chodzące do tej samej pani... Z czasem okazało się, że ta metoda nie jest dla mnie na dłuższą metę (ale np. na urlopy polecam!), a długie rzęsy chciałoby się mieć cały czas. Co w takim wypadku? Oczywiście odżywka! I dobry tusz :) I tak oto postanowiłam wypróbować duet Inveo - Hipoalergiczne Serum do Rzęs i Tusz do Rzęs z Czynnikiem Stymulującym Wzrost. Jak się on u mnie spisał? Już Wam mówię :)
Inveo Hipoalergiczne Serum do Rzęs zostało opisane przez producenta w następujący sposób: "Przeznaczone do krótkich, przerzedzonych, osłabionych rzęs, stymulujące ich naturalny wzrost. Rzęsy stają się zdrowsze, gęstsze i dłuższe, pogłębia się również ich koloryt. Preparat wzbogacono ekstraktem ze świetlika o działaniu ściągającym i kojącym wszelkiego rodzaju podrażnienia. W celu uzyskania jak najbardziej delikatnego, nie drażniącego produktu, zastosowano w recepturze składniki pomocnicze używane również w kroplach do oczu." - czyli oczywiście zawiera ono Bimatoprost. Opakowanie, w którym znajduje się odżywka, przypomina eyeliner. Wykonano je z metalicznego, turkusowego plastiku i pod względem wizualnym nie mam mu nic do zarzucenia. Pod kątem praktycznym z kolei - trochę szkoda, że nie widać ile kosmetyku pozostało wewnątrz opakowania. Pędzelek do nakładania serum jest miękki, sprężysty oraz świetnie wykonany, co usprawnia proces aplikacji i czyni go przyjemnym. W tej kwestii producentowi należą się brawa :) Konsystencja produktu to lekki, przezroczysty żel i jest go w opakowaniu 3.5ml.
Jak więc osiągnąć wymarzony efekt? Stosując się do poniższych wskazówek! 1. Regularnie przez 6-8 tygodni stosuj serum. 2. Aplikuj tylko raz dziennie, najlepiej o tej samej porze. 3. Nakładaj jednym pociągnięciem pędzelka, tuż u nasady rzęs na starannie oczyszczone i odtłuszczone powieki. 4. Nie nakładaj po aplikacji serum żadnych kremów na powieki. 5. Opakowanie 3,5 ml wystarcza na 3 miesiące kuracji. 6. Aby utrzymać efekt długich i wzmocnionych rzęs zaleca się używać preparatu już po zakończonej kuracji co drugi, trzeci dzień. I w taki oto sposób, w dwa miesiące dorobiłam się długich, pięknie podkręconych, gęstych rzęs. Jeśli chodzi o minusy - zauważyłam jeden. Skóra przy rzęsach stała się bardziej czerwona i wokół widoczne były naczynka, co widać również na zdjęciu. Poza tym - nie mogę serum nic zarzucić. U mnie nie wystąpiły alergie ani podrażnienia. Wiem, że wiele z Was unika kosmetyków z bimatoprostem, ale niestety na mnie żadne inne odżywki do rzęs, które go nie zawierają - nie działają. Cena serum także należy do jednych z niższych na rynku - opakowanie kupimy już za około 40zł w promocji. Jeśli więc chcecie spróbować - polecam, faktycznie działa :)
Drugim kosmetykiem, który miałam okazję testować, był Inveo Tusz do Rzęs z Czynnikiem Stymulującym Wzrost. Producent swoim opisem naprawdę narobił mi względem niego sporych nadziei... Z resztą zobaczcie same: "Innowacyjny tusz Inveo nadaje rzęsom lśniący czarny kolor. Znacząco je wydłuża, pogrubia i podkręca. Sprawia, że rzęsy stają się bardzo wyraziste. Jednak na tym jego rola się nie kończy. Tusz Inveo zawiera składniki dbające o kondycję rzęs i czynnik stymulujący wzrost włosów. Kiełki soi, pszenicy, ekstrakt z tarczycy bajkalskiej i arginina hamują wypadanie rzęs, stymulują ich wzrost, znacząco poprawiają kondycję włosków, dzięki czemu rzęsy stają się gęstsze i grubsze. Woski pszczeli, ryżowy, carnauba, witamina E i pantenol chronią przed wysuszeniem, silikonowe polimery nadają niezwykły połysk, a składniki filmotwórcze wydłużają rzęsy. Aplikacja tuszu jest bardzo wygodna. Dobrze zaprojektowana silikonowa szczoteczka dokładnie rozczesuje włoski, zapobiega ich sklejaniu i jednocześnie równomiernie nanosi tusz na rzęsy".
Zacznę może od początku. Tusz Inveo znajduje się w prostym, ale bardzo eleganckim, metalicznym opakowaniu w kolorze grafitowym. Całość zawiera 8ml oraz ważna jest 12 miesięcy od otwarcia. Miałam go ze sobą kilka razy podczas wyjazdów i muszę przyznać, że z całą pewnością jest ono także trwałe: nie dorobiło się podczas mojego 2 miesięcznego użytkowania żadnych uszczerbków ;) Szczoteczkę wykonano z sylikonu. Jest spora i lekko zagięta, ale łatwo zaaplikować nią tusz nie brudząc przy tym powiek. Ostatnio rynek przyzwyczaił nas, że kosmetyki tego typu pachną, ale niestety - muszę Was zawieść - tusz Inveo pachnie tuszem do rzęs :P Konsystencja maskary na początku była rzadka i dość mokra, jednak potem zaczęła podsychać, co spowodowało, że od czasu do czasu, na włoskach zaczęły pojawiać się grudki (co widać także na zdjęciu). Tusz ma ładny, czarny kolor, który nie blaknie w ciągu dnia, nie osypuje się, a rzęsy mimo elastyczności, trzymają kształt. Co ważne - on naprawdę pięknie wydłuża! Jedyną wadą, z którą ja nie jestem w stanie sobie poradzić, jest fakt, iż ten tusz po prostu skleja moje rzęsy. Aby tego uniknąć, powinnam przeczesywać je grzebykiem, bo inaczej wyglądają tak:
Przy odrobinie chęci da się to skorygować, ale warto mieć świadomość, iż nie jest to tusz w stu procentach idealny. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne maskary - ja ich nie zauważyłam, ale powiedzmy sobie szczerze - żeby je odnotować, nie powinnam używać go w towarzystwie Serum ;) Za tusz zapłacimy około 25zł.
W ramach podsumowania: cały duet zapewnił mi jednak "firanki" aż do brwi i mimo drobnych niedociągnięć w tuszu do rzęs, muszę przyznać, że moją przygodę z Inveo należy zaliczyć do tych udanych. Znacie kosmetyki tej marki? A może miałyście styczność z którymś z tych dwóch produktów? Dajcie koniecznie znać!