Ostatni ulubieńcy pojawili się na blogu trzy miesiące temu i chyba jeszcze nigdy, żaden kwartał nie zleciał mi w tak szalonym tempie. Sporo się działo (mimo że życie częściowo zamarło), nie zabrakło nagłych zwrotów akcji, nerwowych momentów i masy problemów, choć bywało także pozytywnie. Jak zwykle w całym tym bałaganie, znalazł się również czas na kosmetyki i wyłonienie nowych perełek, więc jeśli jesteście ciekawe, zapraszam serdecznie do lektury!
1. Lancome Monsieur Big Tusz do Rzęs - nie będę kłamać... Przez pierwsze dwa tygodnie miałam z nim dość trudną relację. Do tego stopnia, że myślałam, iż nic z naszej znajomości nie będzie :D Jednak później, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęliśmy się dogadywać i Monsieur Big pomógł mi tworzyć piękny wachlarz rzęs, kiedy tylko zechciałam. Można wręcz rzec, że samodzielnie jest on w stanie wyczarować cały makijaż oka... Tusz jest bardzo trwały, pięknie wydłuża oraz podkreśla rzęsy, ale trzeba nauczyć się nim obsługiwać. Jak na moje standardy, jest również bardzo wydajny. Ma klasyczną szczoteczkę i zaraz po otwarciu jest dość "mokry". Mimo dość trudnych początków, za efekt jaki gwarantuje, oraz genialną trwałość, trafia do mojego ostatniego TOP 5 :) (I love dots, dziękuję Ci za prezent ;*)
2. Nyx Glitter Primer Baza pod Brokat i Cienie do Powiek - To chyba kosmetyk już niemalże kultowy. Warto jednak wspomnieć, że genialnie sprawdził się także u mnie. W zimnie i cieple, na weselu i w ciągu dnia, w przypadku cieni brokatowych, satynowych oraz matowych. Zawsze i w każdych warunkach mogę na niego liczyć. Świetnie utrwala, pięknie podbija kolory cieni oraz pomaga wyczarować każdy makijaż. Ten dzienny, ten wieczorowy, dosłownie każdy...
3. SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum - chyba mój największy pielęgnacyjny hit ostatnich miesięcy, którego obszerną recenzję znajdziecie tutaj. O dobrych kosmetykach zawsze jednak warto napisać jeszcze raz, więc się powtórzę: to genialny produkt dla osób z przebarwieniami, piegami i narzekających na szary koloryt cery. Zawiera głównie witaminę C i 5% niacynamidu, a używane dwa razy dziennie, naprawdę robi na twarzy cuda. Serum stosowane w towarzystwie odpowiednio dobranej pielęgnacji, powinno sprawdzić się zarówno u posiadaczek skóry suchej, jak i tłustej. Dla mnie to mały geniusz i już kupiłam kolejne opakowanie.
4. Frudia Green Grape Pore Control Cream - to krem dla cery tłustej wyrównujący gospodarkę hydro-lipidową skóry, stworzony na bazie 81% ekstraktu z winogron. Dla mnie to genialny żel nawilżający na dzień, do stosowania pod wszelkiego rodzaju filtry, albo jako ostatni etap w pielęgnacji nocnej, wspomagający zamknięcie wewnątrz skóry nawilżenia pochodzącego z dobrej emulsji lub serum. Zastosowany solo wchłania się niemalże do matu, pozostawia bardzo przyjemną w dotyku skórę i mimo swej lekkości, całkiem porządnie nawilża, jednocześnie nie powodując problemów z rumieniem, alergiami i zapychaniem, a ostatnio bardzo u mnie o to łatwo. Dodatkowo ma wspaniałą konsystencję leciutkiego żelu i przepiękny zapach! W sam raz na lato ;)
5. Cerave Oczyszczający Żel do Mycia Dla Skóry Normalnej i Tłustej - Pełną recenzję tego produktu już można znaleźć na blogu w tym miejscu. Jest to kosmetyk, który ostatnio robi zawrotną karierę na instagramie i przyznać muszę, że trafił on także do moich ulubieńców. Dla mnie ma on same zalety. Posiada przyjemną, żelową konsystencję, nieźle się pieni i dobrze oczyszcza, ale jednocześnie ma neutralne pH oraz nie narusza bariery hydrolipidowej. Jest także niesamowicie wydajny i na dobrą sprawę można się nim myć od stóp, do głów, co czasami czynię, szczególnie na wyjazdach. Bardzo go lubię, też kupiłam już kolejne duże opakowanie.
I to już wszystko na dziś. Znacie może któregoś z moich ulubieńców? A może miałybyście ochotę poznać? Podzielicie się, co Wam ostatnimi czasy przypadło do gustu? Dajcie koniecznie znać!